piątek, 27 grudnia 2019

Sssssss (Wążżżż) 1973



Węże. Zwierzęta z bardzo złą famą, idącą za nimi od zarania dziejów. Dokładnie od pierwszego grzechu. Zło wcielone. Zabójcze, oślizgłe i paskudne. Czyż nie jest to idealny bohater creature feature? Sięgano po nie wiele razy, zwłaszcza w filmowym horrorze. W dzisiejszych czasach są one bohaterami wielkich produkcji typu Ubermegapyton kontra Ultramegahiperanakonda. Wszystko się musiało kiedyś zacząć, a jednym z pierwszych horrorów o wężach jest Sssssss z 1973 roku.

Film zaczyna się całkiem ciekawie. Otóż pewien doktor (herpetolog) potrzebuje zwerbować studenta do swojego projektu na temat węży. Jego poprzedni asystent nagle musiał wyjechać, więc zrobił się wakat. Przełożony doktora, pałający do niego niechęcią, oddaje mu jednego ze swoich studentów - Davida. Pierwszego dnia David otrzymuje szczepionkę z serum jadu - tak na wszelki wypadek. Od tego momentu dziwne rzeczy zaczynają się dziać z jego ciałem.



Film przez ponad połowę jest naprawdę intrygujący. Zapowiada się jak współczesne (pseudo)moralitety na temat zabawy ludzkim DNA (Istota) czy innych eksperymentów na ludziach (Ludzka stonoga - korciło mnie, musiałem to podać jako przykład). Niestety pod koniec następuje seria żenujących wpadek scenarzysty i film staje się idiotycznym kinem klasy B. Sama końcówka jest całkowicie debilna. SPOILER: Ostatni zastrzyk przemienia Davida (przy pomocy bardzo słabych nawet jak na wczesne lata 70. efektów) w kobrę królewską. Nie jakiegoś mutanta, krzyżówkę kobry i człowieka, tylko w całkowicie normalną kobrę królewską, która od razu po zmianie zostaje zagryziona przez mangustę. Bach. The end. Sorry, jeszcze ogłuszający krzyk zakochanej w Davidzie córki doktora. W sumie non stop się darła.

Reżyserem filmu jest Bernard L. Kowalski, wielki reżyser znany z takich tytułów jak: Night of the Blood Beast i Atak gigantycznych pijawek. Po kilku wpadkach przeniósł się na stałe do telewizji i zajął reżyserią filmów telewizyjnych i seriali. Aktorstwo jest bardzo słabe, jak na film nieamatorski. Dirk Benedict, Buźka z Drużyny A, jest całkowicie drewniany z ekspresją kobiety po 7 botoksach, Strother Martin po prostu w tym filmie jest, ale najgorszą rolą jest rola Heather Menzies-Urich grającej Katrinę, córkę doktora. Aktorka gra tu niby laskę, ale jej uroda jest co najwyżej wątpliwa. Ponadto nieustannie drze się i powoduje wręcz ból uszu. Czasami wydaje także inne dźwięki, równie irytujące.



Zawiódł mnie najbardziej fakt, że obecność węży kompletnie nie została wykorzystana. Żadna scena z nimi nie straszy, bo nie one są tu czarnym charakterem. Doktorek nawet mordując za pomocą czarnej mamby jest bardziej śmieszny niż złowieszczy.

Na koniec dodam, że żaden ofidiofob nie powinien podchodzić do tego filmu, chyba że po kilku głębszych. Takiej ilości węży nie było do czasu Węży w samolocie (znów mnie korciło). Szkoda tylko, że nie są one użyte w celach typowo horrorowych.

4/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Born of Fire 1987

Film staje się dziełem kultowym (chodzi o angielskie znaczenie "cult movie"), jeśli początkowo przechodzi bez echa, natomiast po...