Legowisko zapomnianych horrorów to miejsce, gdzie mogą one dostać drugie życie. Miejsce, gdzie każdy fan tego gatunku może odnaleźć kolejną perełkę do swojej kolekcji płyt, VHS-ów lub doświadczeń.
piątek, 27 grudnia 2019
Don't Go in the House (Nie wchodź do tego domu) 1980
Najbardziej znanym sposobem wygnania zła jest woda święcona, przynajmniej tak twierdzi prawie każdy horror o opętaniu. W Don't Go in the House matka głównego bohatera znalazła inny sposób - ogień. Ustawiło to chłopaka na całe życie. Poza byciem zdominowanym przez kobietę-oprawcę i całkowicie jej podporządkowanym zaczął także słyszeć głosy i interesować się ogniem.
Głównego bohatera poznajemy podczas jego biernej obserwacji współpracownika, który uległ wypadkowi - wybuchł piec i kolega zajął się ogniem. Po powrocie do domu na Donalda czekała inna, jeszcze bardziej tragiczna wiadomość. Zmarła jego matka. Na początku mężczyzna się tym mocno przejął, ale uświadomiwszy sobie ile wolności teraz będzie miał, zaczął skakać po fotelu i głośno słuchać disco. Jednak głosy, które słyszał w głowie momentalnie się odezwały i zaczęły się dziać dziwne rzeczy z bohaterem. Po oczyszczeniu matki ogniem wyruszył na łowy.
Pierwsza śmierć w filmie przeszła poniekąd do historii, zapewniła filmowi bowiem wstęp na niechlubną listę brytyjskich Video Nasties. Muszę przyznać, że była ona bardzo efektowna. Młoda kobieta została przywiązana i spalona żywcem w pokoju z metalu, który Donald wybudował po śmierci matki.
W dalszej części filmu pojawiają się inne kobiety, których zwłoki bohater kolekcjonuje w jednym z pokoi, gdzie ubrane w ubrania matki siedzą na krzesłach i "oceniają" jego występki. Wszystko jest bardzo dobrze wymyślone, a scenariusz często przywołuje Psychozę Hitchcocka, pojawiają się też wątki żywcem wyjęte z Carrie De Palmy. Scenarzyści poruszyli także motyw wpływu znęcania się nad dzieckiem na dorosłe zachowanie człowieka. Wiedząc co się stało w przeszłości nie można jednoznacznie potępić zachowania bohatera. W niektórych momentach pojawia się nawet współczucie. Taki był zapewne zamysł reżysera.
Niestety po premierze film został mocno zbojkotowany przez środowiska feministyczne i razem z Maniac Williama Lustiga, został obarczony winą i podany jako przykład męskiej opresji. W Wielkiej Brytanii dostał się na listę Video Nasties i dopiero po usunięciu 3 minut (w tym całej pierwszej sceny śmierci - niesamowicie ważnej dla całego filmu) został dopuszczony do legalnej dystrybucji. Reżyser po tych trudach drugi film nakręcił dopiero po 7 latach, a po nim przeszedł na emeryturę z dorobkiem zaledwie dwóch dzieł.
Dan Grimaldi, grający głównego bohatera, stworzył niesamowitą, wielowymiarową postać. Scenarzyści nie dali mu dużo linii tekstu, ale nadrobił wszystko mimiką. Połączenie życiowej sieroty z mordercą używającym miotacza ognia jest po prostu kapitalne. Do tego dochodzi jeszcze swoisty urok osobisty i mamy postać, której jednocześnie współczujemy i która nas odpycha.
Jako podsumowanie mogę tylko napisać, że gorąco polecam (gra słów zamierzona) ten film, nie tylko jako horror, ale także jako dramat o skutkach znęcania się nad dziećmi i nader rygorystycznego wychowania.
Ocena: 8/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Born of Fire 1987
Film staje się dziełem kultowym (chodzi o angielskie znaczenie "cult movie"), jeśli początkowo przechodzi bez echa, natomiast po...
-
W latach 70. Australijskie kino nie słynęło z horrorów. Prawdopodobnie z powodu cenzury, która zabroniła w 1948 kręcenia i pokazywanie tak...
-
Wśród owadów wywołujących wszelakie fobie mrówki zdecydowanie nie są zbyt wysoko na liście. Jednak gdy pozna się ich ilość na świecie (bil...
-
Mario Bava. Ojciec giallo i slashera, wielka postać horroru. Zaczynał jako operator kamery, co przełożyło się na jego twórczość reżysersk...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz